sobota, 5 grudnia 2009

Myśl nieuczesana #1

Nawet gdyby religii nigdy nie wymyślono, najprawdopodobniej ludzie znaleźliby inne ciekawe powody, żeby pozbawiać się życia.

Tak się zastanawiałem, co by było gdyby nasz gatunek był genetycznie niezdolny do wiary.
Czy latalibyśmy na wakacje do resortu na Alpha Centauri? Czy może wymyślilibyśmy laickie wieki średniowiecze walcząc o jakieś inne idee?

Jak w ogóle postrzegałaby życie istota niezdolna do chociażby pomyślenia o zaświatach?
Rasa istot świadomych chwilowego charakteru ich egzystencji i nieubłaganego jej końca musiałaby wynaleźć inne sposoby nadawania sensu swoim żywotom.

Może jedni stwierdziliby, że tylko gatunek ma szansę na nieśmiertelność i należy go wspomagać w rozwoju za wszelka cenę? Ale wtedy gatunek stałby się przedmiotem religijnej rewerencji. Łatwo wyobrazić sobie sytuację gdzie grupa uznająca, że życie jest bez sensu i należy za żywota starać się o maksimum przyjemności uznana byłaby za bezużyteczna z punktu widzenia rozwoju gatunku. Humanitarianie (że ich tak nazwę) mogli by wręcz uznać, że "ekstatycy" wręcz marnują zaspoby, które można wykożystać dla dobra ludzkości, a w sumie to czemu nie zaprząc ich do pracy? Niech się przydadza przyszłym pokoleniom zamiast leżeć ciągle do góry brzuchem!

I już mamy podstawy do powołania inkwizycji :)


Eksperyment można zmodyfikować.

Co jeśli będziemy mieli dwa narody ludzi, którzy róznia się tylko sposobem wiązania sznurowadeł?

Jesli wszyscy się zgadzają, co do wszystkiego to nie ma podstaw do konfliktów. I tak będzie w obrębie jednego narodu. Ale kiedy pojawia się człowiek z jedną tylko róznicą, to jaskrawo wyróznia się na tle homogenicznej masy. Nagle pojawia się podział na "My" i "Oni" i sposób wiązania butów podniesiony zostaje do nadzwyczajnej rangi. I tu może pojawić się konflikt.

W takiej sytuacji ktoś by się pewnie zaczął zastanawiać czemu są akurat dwa sposoby i czy nie byłoby lepiej, żeby był jeden i to Nasz. Albo ktoś by stwierdził że nasz sposób jest lepszy żeby poczuć się wyjątkowym? Albo ta różnica stałaby się tylko pretekstem do wszczęcia wali o zasoby naturalne? A może wszyscy zaczęliby nosić buty na zamek?

3 komentarze:

  1. "Nawet gdyby religii nigdy nie wymyślono, najprawdopodobniej ludzie znaleźliby inne ciekawe powody, żeby pozbawiać się życia."

    polecam ogladniecie odcinka family guy'a "road to the multiverse"

    OdpowiedzUsuń
  2. Religia odniosła taki sukces bo spełniała wiele funkcji, w tym te dwie, o których wspominasz - zmniejszanie lęku egzystencjalnego i budowanie tożsamości grupowej.

    Myślę, że Twoje rozważania mają większy sens niż tylko gdybanie, bo widząc przemiany zachodnich społeczeństw, nie jest powiedziane, że nie stoi w naszym zasięgu cywilizacja laicka, o której piszesz w kategoriach równoległego wszechświata.

    Patrząc z perspektywy własnej "drogi duchowej" wiem, że jedną z tych potrzeb, na które odpowiadała religia, udaje się poskromić. Człowiek potrafi odsunąć kolorową zasłonkę z wizerunkiem bóstwa i spojrzeć w ziejący otwór niewiadomego bez rytualnego ssania kciuka.

    Ale co do stadnych instynktów, to mimo prób nie potrafię przełamać dzielenia świata na kategorie "swój" i "obcy". Ot np. ilekroć o kimś dowiem się, że jest mi bratem czy siostrą w orientacji, od razu oceniam postać taką pozytywniej. Bzdurne to, biorąc pod uwagę jak wiele cech z takimi ludźmi bardziej mnie dzieli niż łączy. Tak samo ambiwalentne mam odczucia co do swego przywiązania do kraju pochodzenia. Ten język i ta kultura są mi lepiej znane, bo tu wyrosłem, ale nic więcej. Patriotyczne zadęcie, rocznice i defilady bardziej brzydzą niż kręcą. Tyle że, nie sposób mi nawet podświadomie polskim reprezentantom nie kibicować. A jak już łopocze biało-czerwona nad najwyższym stopniem podium i dźwięki Mazurka się rozlegają, rozkleić się potrafię do imentu. Tłumaczę sobie zawsze wtedy, że gdzieś się człek musi czuć "wśród swoich" i jedno co ważne, to by kanalizować takie emocje np. przez rywalizację sportową, żeby nie musieć tej łatwej dumy z osiągnięć innych i poczucia wyższości czerpać z działań związanych z przemocą.

    PS. Miło Cię znów czytać. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. @quidnunc - przynajmniej jeśli chodzi o zmniejszanie leku egzystencjalnego to niewiele tłumaczy. Przede wszystkim, lek egzystencjalny z punktu widzenia doboru naturalnego jest bez znaczenia, o ile nie wpływa na dostosowania. A jeśli nawet założyć, że praludziom się bardziej komfortowo seksiło z racji braku leków o egzystencję w zaświecie, to skądinąd wiemy, że religie zwykle skutecznie obniżają dostosowanie innymi zmianami w behawiorze wyznających je ludzi.
    A i kwestia budowania tozsamości grupowej jest dyskusyjna.

    Istnieje inne wytłumaczenie religijnych skłonności ludzi związane z jednej strony z ewolucyjnym wyścigiem zbrojeń z drapieżnikami, z drugiej z mechanizmami rozwoju dzieci.
    Jeśli chodzi o pierwsze, to obecność drapieżników promowała wykształcenie mechanizmów doszukujących się intencjonalności w zdarzeniach w świecie wokół nas. Wyjaśnienie jest proste. Mniej się traci przyjmując, że piorun uderzył w wyniku złośliwej i świadomej decyzji tajemnego Pana Piorunów, niż przyjmując, że te dziwne ruchome źdźbła to wcale nie skradający się tygrys co chce nas pożreć, a tylko zwykłe, bezrozumne źdźbła właśnie. Ewolucja mogła skutecznie promować myślenie doszukujące się umysłów za wszelkimi zjawiskami w świecie.
    Jeśli o dzieci idzie - to zasadnym ewolucyjnie mechanizmem jest przyjmowanie na wiarę tego co mówią rodzice. Ideały budzenia w dzieciach krytycyzmu są tyleż wzniosłe co zupełnie nieadekwatne do większości zjawisk na jakie natykali się ludzie przez większość swojej historii. Dziecko ma się pytać "Co?" i "Dlaczego?" a jak dostanie odpowiedź, to wierzyć na słowo a nie eksperymentalnie kontrolować słowa rodziców samemu sprawdzając czy faktycznie węże są niebezpieczne etc...

    Nie trudno dostrzec, że te dwie cechy ludzkiej psychiki połączone nader łatwo prowadzić mogły do wygenerowania całego uniwersum wymyślonych bytów odpowiedzialnych za różne zdarzenia w świecie, o których dzieci dowiadują się od rodziców nie kwestionując ich wymysłów.

    Gdybanie o tym co by było gdyby nie było religii lepiej zastąpić rozważaniem co by było gdyby nie instynktowne poszukiwanie intencjonalnych wyjaśnień dla różnych zjawisk (echem tego jest, myślę, wszechobecna w różnych tradycjach teleologia), oraz jak bardzo różniłby się nasz świat gdyby dzieci były nie tylko ciekawskie ale też krytyczne.

    OdpowiedzUsuń