wtorek, 22 grudnia 2009

1 - O uprzedzeniach wynikających ze światopoglądu.

Rozmawiałem dziś z koleżanka z pracy, której się wyoutowałem niedawno.
Była ona zdziwiona otwartością z jaką traktuje temat swojej orientacji seksualnej. Zastanawiałem się dlaczego obawiała się tego, że wszyscy w biurze się dowiedzą. Czy ze względu na nich, czy na mnie? Powiedziała mi, że jej zdaniem społeczeństwo jest jeszcze mocno homofobicznie i szczególnie mężczyźni mogliby mieć z tym problem.

I naszła mnie taka refleksja na temat pracy u podstaw polegającej na outowaniu się.
Założeniem takiego podejścia jest to, że homofobia wynika z niewiedzy. Ktoś kto nigdy nie poznał geja, czy lesbijki posiada tylko szczątkowe informacje na temat całego zagadnienia homoseksualizmu. Jeśli aktywnie nie szukał danych na ten temat, to raczej posiada on tylko pewien stereotyp przekazany mu przez jego środowisko społeczne.
Owo założenie sugeruje, że osoba posługująca się stereotypem zmieni swoje podejście do wszystkich homoseksualistów poznawszy jednego, który nie jest stereotypowy.

Ale czy na pewno?

W momencie w którym stereotyp nie jest powiązany z jakimiś wartościami wyznawanymi przez jednostkę a pełni raczej funkcję definicji przyjętej za poprawną z braku alternatywy, konfrontacja z rzeczywistością, która wymyka się stereotypowej definicji, może doprowadzić do zmiany. W miejsce stereotypu "gej jest przegięty, zniewieściały, i chodzi w różowym" może się pojawić nowy "gej jest standardowym facetem, który ma chłopaka".

Osobnym zagadnieniem jest jak często zdarza się, że rzeczywistość wypiera bezużyteczny stereotyp i ktoś tę zmianę traktuje jako korzyść dla siebie.

Ale co jeśli stereotyp nie jest łatką używaną dla uniknięcia poznawczej niepewności w dziedzinie homoseksualizmu, a jest spójnią częścią światopoglądu zintegrowaną z hierarchia wartości danej osoby?

W tym przypadku stereotyp wiąże się też z wartościowaniem, a co za tym idzie przybieraniem określonych postaw w kontaktach z przedmiotem definicji, czyli homoseksualistami. W światopoglądzie, którego hierarchia wartości wysoko stawia to, co męskie, albo to co tradycyjne, stereotyp może z łatwością umożliwić zidentyfikowanie homoseksualizmu jako czegoś złego.
Co się zatem dziej w momencie w którym taki delikwent staje przed rzeczywistością wykraczającą poza jego proste definicje? Otóż powstaje poznawczy dysonans ze skutkami dla całego światopoglądu. W tej sytuacji człowiek staje w obliczu zwątpienia w hierarchię wartości jaka kieruje jego poczynaniami. Jest to sytuacja stresująca, bo nikt nie lubi się mylić. Nikt raczej nie lubi też szukać sposobu na zsyntetyzowanie doświadczenia zaprzeczającego części światopoglądu z jego całością. Szczególnie jeśli jego grupa mogłaby to potraktować jako zbyt daleko idące sprzeniewierzenie się założeniom światopoglądowym, które stanowią o ich tożsamości.

Scenariusze są dwa:
1 - skonfrontowany uznaje prymat rzeczywistości nad stereotypem i modyfikuje swój światopogląd tak by pomieścił nowe doświadczenie. Jest to raczej długi i bolesny proces gdzie trzeba przewartościować założenia tak znajome i oczywiste, które stoją jednak w sprzeczności z doświadczeniem.

2 - skonfrontowany uznaje prymat światopoglądu i zintegrowanego z nim stereotypu nad rzeczywistością i neguje ją. W tej sytuacji zaczynają działać różnego rodzaju mechanizmy obronne, które mają doprowadzić do przekonania, że niezależnie od tego, co się człowiekowi jawi, to pedał jednak jest wstrętnym pedałem, a jak nie, to dzieci gwałci, bo tacy to zawsze normalnie wyglądają. Negacja ma jak najszybciej usunąć problem dysonansu i umożliwić zaetykietowanie przedmiotu, czyli geja, wedle znajomych kategorii. Jeśli rzeczywistość z uporem narzuca się postrzeganiu skonfrontowanego, jego reakcje obronne mogą ulec zaostrzeniu.
Dochodzi tu chyba do pewnego pozytywnego wzmocnienia. To, co do tej pory wartościowaliśmy jako złe jawi się nam w innej postaci, która nie spełnia kryteriów definicji. Chcąc za wszelką cenę ocalić definicję należny za wszelką cenę wierzyć w jej słuszność. Im bardziej ktoś wygląda na zwykłego człowieka tym bardziej na pierwsze miejsce wysuwa się jego grzeszny, wyuzdany, godzący w podwaliny instytucji małżeństwa i tradycyjnej rodziny homoseksualizm. Może to pozytywne wzmocnienie eskaluje się stopniowo aż wewnętrzna odraza przeraza się w zewnętrzną niechęć, a ta w agresję? "Nie mogę pracować z pedałem!", "Pedał nie może być moim przyjacielem!", "Pedał nie może być moim synem!".
Oczywiście odczucie nie musi przeradzać się w czyn i owa niechęć może być ukrywana, jednak będzie ona ciągle wpływała na sposób w jaki skonfrontowany odnosi się do konfrontującego, ponieważ ciągle będzie on powodował dysonans poznawczy godzący w prawdziwość przekonań konfrontowanego.

I wracamy do pracy u podstaw. Ilu wystawianych na rzeczywistość geja, jako zwykłego szarego Kowalskiego zareaguje akceptacją rzeczywistości, ilu będzie musiało się najpierw pobić z swoimi uprzedzeniami, a ilu pozostanie przy stereotypie ponieważ zbyt trudno im się z nim rozstać?

Czy są jakieś sposoby outowania się, które mogą złagodzić stres i może szok związany z nagłym zaprzeczeniem części czyichś założeń? Podanie jakiegoś kontekstu? Przygotowanie przed outingiem? Dialog po? Ogólna postawa? A może nie warto sobie zawracać głowy i po prostu być sobą?

3 komentarze:

  1. Pozostaje wierzyć, że kropla drąży skałę i jeśli ktoś zetknie się raz, drugi, trzeci z żywym gejem albo lesbijką, to przestanie myśleć według upartego schematu "jeśli fakty się nie zgadzają, to tym gorzej dla faktów".

    Inna sprawa, że ludzie mocno zafiksowani w pewnym temacie mają swoisty filtr, który będzie pielęgnował to, co pasuje, a odsiewał to, co nie pasuje do stereotypów i schematów poznawczych, jakimi dana osoba dysponuje.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tylko, że ja bym to rozpatrywał na poziomie psychologii - niechęć do obcego to normalne zjawisko. Przeto większość ludzi siłą rzeczy odnosi się podejrzliwie do homoseksualistów - w końcu mają z nimi kontakt wyłącznie zapośredniczony i to jeszcze przez kulturowy stereotyp.
    Ale zetknąwszy się z gejem czy lesbijka na żywo, łatwo myślę się OSWAJAJĄ.
    Ci którzy nie są zdolni się oswoić, raczej nie zmienią swego nastawienia przez zastosowanie specjalnych technik comingoutu.

    OdpowiedzUsuń